Przyglądam się uważnie
prężnej aktywności
speców, działaczy, ekspertów
i tropicieli równości.
Ostatnio język polski
Poddano ostrej krytyce,
bo straszna dyskryminacja
panuje w gramatyce!
Polszczyzna
dyskryminuje kobiety
i z tego powodu,
zbyt często używa
tylko męskiej formy
dla stanowiska pracy,
lub nazwy zawodu.
Nastąpi równość płciowa
i język nabierze klasy,
wówczas, gdy wszystkie słowa
założą wysokie obcasy.
Do zasady równości,
gramatyka dojrzeje!
używać ma formy żeńskiej.
Nawet jeżeli
takowa nie istnieje.
Zewsząd nas bombarduje
idea równościowa
powtarzając bez końca
na przykład
takie słowa:
…Antropolożka,
scenografka teatralna
polityczka
adwokatka
burmistrzyni
filolożka
profesorka nadzwyczajna
redaktorki naczelnej zastępczyni
architektka,
ekspertka,
marszałkini…
Majstrują przy języku.
Twierdzą, że trzeba tylko chcieć,
by znikła dyskryminacja
ze względu na płeć.
Mam pewne wątpliwości,
Bo mnie się wydaje,
że słowa płci nie mają,
lecz gramatyczne rodzaje.
Poza tym, znacznie więcej
Każdy na tym zyska
Jeżeli będzie w Polsce
PRACA
a nie bzdurna,
kalecząca język,
żeńska końcówka
w nazwie stanowiska!
*Nie ma jeszcze opinii
żadnego fachowca,
jak ma być z żeńską nazwą
zawodu „kierowca”.
Pozostaje ponadto
inna zgadywanka:
jak będzie z męską formą
zawodu „przedszkolanka”…
Bibliografia:
Marszałkini Nowicka i Ministra Mucha
Głos rozsądku:
„Językowi nie da się niczego narzucić, przyjęcie żadnej regulacji prawnej w tym zakresie nie spowoduje, że Polki i Polacy zaczną masowo używać form inżyniera bądź inżynierka, docentka bądź docenta, ministra bądź ministerka, maszynistka pociągu, sekretarza stanu czy jakichkolwiek innych tego rodzaju”.
Stanowisko Rady Języka Polskiego