Koryto było jedno, a osób gromada,
Kwik, tumult…Sąsiad pcha się na sąsiada;
Każdy chce zdobyć miejsce jak najlepsze:
Zwyczajnie – wieprze.
Więc pierwsze chlewu figury:
Dwa knury
I coś pięć najtęższych macior
Stanęło rzędem przy krypie,
Wlazłszy po kolana w zacior,
Żre, mlaska,chlipie.
A słysząc te lube dźwięki
Młodsze karmniki znoszą istne męki:
Kręcą się, wiercą, tędy,owędy,
Szukają przejścia, kwiczą o względy…
Lecz do koryta,
gdzie rząd starszych osób,
Przedostać się ani sposób.
Aż Knur jeden,
znudzony kwikiem plebsu:
Żryć!…
Pysk, jadłem uwalany, oparł na korycie
I mlaskając smakowicie
RZEKŁ:
Motłochu, wstydź się, wstydź!
Alboż w naszym życiu całem
Tylko żarcie ideałem ?…
Czyż nigdy Was nie wzrusza żadna myśl wznioślejsza?
Czy głodu cielesnego duchowy nie zmniejsza?..
Wierzaj mi braci młodsza :
– Nie dla sadła żyjem!!!
Tu urwał
…i w pomyjach
znów zatonął ryjem .
Tak pisał 100 lat temu Benedykt Hertz