Na to się patrzeć nie da.
Co się w sztuce dzieje?
Że wszystko takie nudne…
…jak flaki z olejem!

Te wszystkie instalacje,
wystawy, skandale,
są MONOTEMATYCZNE.
Nieciekawe.
–    Wcale!

Niechże ktoś wytłumaczy:
Czemu, proszę Państwa,
zawsze się tam pojawia
symbol chrześcijaństwa?

Pójdzie człek do galerii,
I patrzy – bezbronny:
Zawsze Krzyż, zawsze Papież,
lub obraz Madonny…

Wszak ponoć nasze czasy,
to równości era!
Czemuż innych symboli
sztuka nie wybiera?

Czemu w tych instalacjach
nigdy do tej pory
nie było półksiężyca,
czy choćby menory?

Nie stać artystów na to,
by tworzyć, a przy tem
by posłużyć się jakimś
innym rekwizytem?

Niechże tej monotonii
czym prędzej zaradzą,
artyści
co kultury
za nic nie oddadzą.

Ale cóż… mają pietra,
że po takich hecach
nastąpiłby performance:
„Autor z nożem w plecach”.

 

takwyglada

Skandal na międzynarodowym festiwalu sztuki performance w Warszawie

Kolejny zresztą. Typowy dla artystów, którzy muszą coś takiego wydumać,  żeby w ogóle zaistnieć.

Ciekawe swoją drogą, kto finansował międzynarodowy festiwal sztuki. Czy był on finansowany ze środków publicznych? A zwłaszcza to wydarzenie kulturalne, polegające na tym, że artystka w czarnych gaciach ze znakiem hostii naszytym na wysokości przyrodzenia, okładała się pejczem na tle słów Prezesa PiS.

*Wypowiedź pewnego artysty-malarza: „…Podejmowanie gry z religią rzymskokatolicką nie jest ryzykowne, bo nawet jeśli się sięgnie zenitów wulgarności, brutalności, prowokacji, to człowieka nie może spotkać wielka krzywda. Najwyżej ksiądz nie da rozgrzeszenia, dziecka nie ochrzci. Natomiast nikt sobie nie pozwala na szarganie islamu. Nikt nie chce wylądować z nożem w plecach. Kopanie w chrześcijaństwo jest stosunkowo przyjemnym zajęciem i mało niebezpiecznym”. (Piotr Naliwajko, w wywiadzie dla „Art. & Business” (2002, nr 9, 146)