Niedawno usłyszeliśmy,
że mamy do czynienia
z pewnym zjawiskiem
zwanym
MOMENTEM PRZESILENIA.
Przesilenie zimowe,
(jest taka zasada)
w dwudziestym pierwszym / drugim
dniu grudnia przypada.
I właśnie wtedy mamy
najdłuższą noc w roku.
Mało światła i słońca
a najwięcej mroku…
A co po przesileniu?
Jaka perspektywa?
Dzień mamy coraz dłuższy,
a nocy ubywa.
Jak widać,
każde dziecko
z geografii wie
że przesilenie
wcale
nie musi być
złe…
Chociaż świat stoi na głowie,
nas o to nie boli głowa…
Jeszcze się tu nie zrobiła
półkula południowa…
Na użytek braci szkolnej i studenckiej
Dzień przesilenia zimowego to najkrótszy dzień w roku, któremu towarzyszy najdłuższa noc.
Od tego momentu każdy kolejny dzień będzie coraz dłuższy – aż do przesilenia letniego, czyli nocy Świętojańskiej.
Ale… pamiętajmy, że tylko na półkuli północnej. W tym samym czasie na półkuli południowej jest dokładnie na odwrót: środek lata, też następuje przesilenie – tyle że zaczyna dnia ubywać, a noce stają się coraz dłuższe!
W tym roku przesilenie zimowe przypada w środę 21 grudnia, w Polsce o godzinie 11.44. Jest to początek astronomicznej zimy.
Noc będzie trwała ponad 16 godzin, dzień niecałe 8 godzin.
Gdybyśmy przez cały rok, codziennie z tego samego miejsca, o tej samej godzinie, fotografowali Słońce, otrzymalibyśmy obraz w kształcie pochylonej ósemki. Jest to ANALEMMA.
Łacińskie słowo określające przesilenie to „solstitium” (sol – słońce, sistere – zatrzymać się).
Przesilenie zimowe – ów moment zwycięstwa dnia nad nocą, w wielu kulturach związany był z ważnymi świętami.
W Rzymie obchodzono Saturnalia, w Persji narodziny Mitry, u Słowian – Gody.
Warto zobaczyć: