Już wiosenne porządki błyszczą okien blaskiem,
z każdego kąta został wymieciony kurz
Niepotrzebne rupiecie uprzątnięto z trzaskiem.
Wiadomo… Święta idą!
Wielkanoc tuż tuż…
Pachną świeżością białe, wyprane firanki,
niebem w gębie mazurki i babki piaskowe.
Jak co roku święconki, pstrokate pisanki,
Życzenia, dekoracje,
baranki cukrowe…
Znowu się od specjałów ugnie stół bogaty
Ład i porządek wszędzie,
każde oko cieszy!
Unoszą się w powietrzu świąteczne klimaty
I tylko biedna
dusza
czystością
nie grzeszy…
Złóżmy sobie nawzajem
świąteczne życzenia:
Porządki
niech będą znakiem
rachunku sumienia.
I niech oznacza spowiedź
każda szyba umyta,
A stół – że dusza będzie
Chleba Żywego syta!
Spowiedź – fragmenty z „Dzienniczka” św. Faustyny
Na użytek braci szkolnej i studenckiej…. i każdej innej
Słów parę o spowiedzi
– Muszę się do czegoś przyznać. Mam problem ze spowiedzią… Przychodzi mi to z wielkim trudem.
– Co to za trudności? – zapytał ksiądz.
– Dlaczego mam się spowiadać księdzu, który jest takim samym człowiekiem jak ja. A może i gorszym grzesznikiem ode mnie… W Austrii, we Francji, w Belgii… w wielu krajach już się tego nie stosuje. A u nas, mało tego, że mam się spowiadać, to jeszcze jak ksiądz chodzi po kolędzie, to zostawia takie kartki do spowiedzi…
Ksiądz milczał.
Pomyślałam sobie, że nie wie, co ma odpowiedzieć i już zamierzałam ogłosić mój tryumf. Ale po dłuższej chwili odparł z pewnym zniecierpliwieniem:
– A wiesz co… Ja też ma problem ze spowiedzią. Też mi to przychodzi z trudem. Ja wcale nie siedzę w konfesjonale z ciekawości, żeby posłuchać co kto przeskrobał. Potrafiłbym sobie znaleźć ze sto innych zajęć, o wiele ciekawszych i przyjemniejszych. A siedzę i słucham…
Tym razem ja zamilkłam.
– Tu chyba chodzi całkiem o co innego…
Rozmowa była długa i stopniowo rozjaśniały się różne aspekty sakramentu spowiedzi – po obydwu stronach kratek konfesjonału.
Właśnie wtedy dotarło do mnie, że tu chodzi o coś głębszego. O spotkanie zagubionej owcy z pasterzem, który zostawił 99 innych owiec, aby ją odnaleźć. O spotkanie zachłannego celnika z Tym, dla którego warto zostawić nieuczciwe zyski, a nawet narazić się na śmieszność i wejść na drzewo. O spotkanie Samarytanki czerpiącej wodę ze studni z Tym, który jest źródłem wody żywej. O spotkanie trędowatego z Tym, który może go uzdrowić. O spotkanie syna marnotrawnego, który zrozumiał swój błąd, z miłosiernym Ojcem, który wychodzi mu naprzeciw… O spotkanie skruszonego łotra wyznającego swoje winy, z Tym, który może przebaczyć i obiecać „Dziś ze Mną będziesz w raju”.
Minęło… ładnych parę lat.
Nie przestałam mieć „trudności ze spowiedzią”. Czasem zwlekam z tygodnia na tydzień… Cóż… Nie czerpiemy przyjemności z mówienia o swoich porażkach i błędach. Spowiedź nie jest dla nikogo miłym przeżyciem…
Za to dobra spowiedź uskrzydla duszę. Przynosi ulgę. Pociesza. Umacnia… Tylko trzeba chociaż raz przeżyć naprawdę dobrą spowiedź, żeby się o tym przekonać…
Pan Jezus mówił, że trzeba „zaprzeć się samego siebie”.
A przełamanie niechęci do spowiedzi jest doskonałą ku temu okazją.