„Contra facta
non valent argumenta”
Czy ktoś jeszcze
Tę zasadę pamięta?
Kiedyś to była
oczywista sprawa,
Że liczą się czyny,
a nie mowa-trawa…
Co zrobić z taką
kłopotliwą rzeczą,
gdy pięknym słowom
szpetne fakty przeczą?
Albo gdy prawda krzyczy,
historia zaprzecza,
bo ją kłamstwo znieważa
oszczerstwo rozwściecza?
A łgarze tak przewrotnie
wszystko przeinaczą,
że dziś przy słowach
fakty nic nie znaczą…
Inną sentencję
teraz sobie cenią:
„Prawda jest ustalona,
fakty jej nie zmienią”…
Bywa, że się teoria
z faktami nie zgadza,
postęp ludzkości utrudnia,
w polityce przeszkadza…
Prowadzi do zerwania
paktów i kontraktów…
Co wtedy?
Przecież wiemy:
Tym gorzej dla faktów…
I parę argumentów:
JEDYNYM Europejczykiem spoza Polski który zginął za pomoc Żydom był Duńczyk Henry C. Thomsen.
Polska była JEDYNYM krajem, gdzie za jakąkolwiek pomoc Żydom obowiązywała kara śmierci. I JEDYNYM, gdzie działała organizacja ratująca Żydów.
Tymczasem… w słynnym filmie o „polskim holokauście” jest mowa o „Żydach, którzy zostali zamordowani w Polsce„.
W Polsce – czyli gdzie? Proszę wskazać Polskę na mapie z tamtego okresu:
W filmie pojawia się brama obozu w Auschwitz ze słynnym napisem „Arbeit macht frei”.
To nie jest po polsku. Niewątpliwie może to być wymarłe narzecze nazistowskie, zwykle zapisywane hieroglifami na tabliczkach glinianych…
Zamordowani… przez kogo?
Gdzie się podziali pomysłodawcy i realizatorzy „ostatecznego rozwiązania”?
Z tego filmu wyparowali nawet „naziści”, a co dopiero mówić o Niemcach…
Za to wielokrotnie powtarzano: Polska, Polacy, polski holokaust.
Całkiem niechcący przypominając o milionach Polaków zamordowanych podczas II wojny światowej…
…i ciąg dalszy nastąpi.
Jest już następny film: