Tłumaczyła synowej
troskliwa teściowa,
że bez właściwych metod
źle dzieci wychowa.
Niechaj na każde słowo
przy dzieciach uważa
niechaj od nich wymaga,
niech im nie pobłaża.
Niech pomagają w domu.
Niech po sobie sprzątają.
Niech pilnują porządku,
niech naczynia zmywają.
Niech mają obowiązki,
Niech piorą skarpetki,
Niechaj kładą na miejsce
zabawki i kredki…
Uprzejmie wysłuchała
wykładu synowa,
po czym odpowiedziała
teściowej w te słowa:
„Szkoda,
że nikt tobie,
mamo,
nie udzielił tych rad…
Mogłabyś je stosować,
gdy twój syn
miał pięć lat…”
Właśnie dotarła do mnie wiadomość równie miła, co niespodziewana:
Dodam tylko, że zdjęcie przedstawia wrześniową okładkę miesięcznika „Różaniec”.
Pozdrowienia dla mieszkańców Nowego Tomyśla!
A dla Bota Napoleona, który „jest w Nowym Tomyślu i na spacerze o kościółek zahaczył”, specjalna dedykacja:
…Chciałeś, wieszczu Adamie,
dożyć tej pociechy,
żeby Twe księgi
trafiły pod strzechy…
W dzisiejszych czasach
domów
strzechą się nie kryje…
Toteż takiej pociechy
nikt już nie dożyje…
Lecz podobnej pociechy
mogą doznać boty,
kiedy im się przydarzy
trafić
do gabloty…