Toczył się raz w zagrodzie
dialog o polityce:

że przecież i w dojeniu
są jakieś granice.
Że pasza niezbyt świeża,
że siana za mało…
że w żłobie ciągle pusto,
że nie tak być miało…

Wół mruknął:
– Po co było
obietnic tak wiele?
Przecież w te obietnice
wierzy tylko cielę!

Dotknięte do żywego
Ryknęły cielęta,
że jak sam był cielęciem
już wół nie pamięta.

On na to:
– W obiecankach
każdy się zamota
i gapi się jak cielę
na malowane wrota.
Nie dziwmy się włodarzom,
co stoją u rządów,
bo przecież tylko krowa
nie zmienia poglądów.

Mruczy krowa:
– A jakże!
Wiele zmienić da się!
Tylko szkoda,
niestety,
zwykle poniewczasie…

Co z tego, że na piśmie,
że stoi jak byk…

Wszyściutko da się zmienić
i do tego w mig!

– W tym problem!
Rzekło cielę.
chwiejna polityka
wciąż działa na wyborców
jak płachta na byka!

A morał?

Ku przestrodze
czytamy w literaturze
o próżnych obietnicach
spisanych
na byczej skórze…

Dlatego
niech odróżnią
krowy i opasy
realne obietnice
od zwykłej…

wyborczej kiełbasy…