Dziadek pamiętał jak Polska
wróciła na mapę świata,
po niewoli, co trwała
aż sto dwadzieścia trzy lata…
Nieraz słyszałam od niego
co działo się
w Białymstoku
jesienią
W tysiąc dziewięćset
osiemnastym roku…
Jak w listopadzie poszedł
rozbrajać niemieckich żołnierzy…
„Wrócili.
Trudno było.
Zostało czekać
i wierzyć…”.
Miał wtedy lat dziewiętnaście…
był świadkiem pamiętnych wydarzeń
miał serce pełne nadziei,
i głowę pełną marzeń.
Nie wszystko rozumiałam,
gdy opowiadał mi
o Polsce
i o wolności
co trwała ledwie trzy dni…
A Dziadek przywoływał
kolejnych zdarzeń ciąg:
„Białystok wiele razy
przechodził z rąk do rąk:
W dwudziestym…
W trzydziestym dziewiątym…
W czterdziestym czwartym raz trzeci…
Ledwie odeszli Niemcy,
miasto zajęli Sowieci…”.
…A myśmy stali bezbronni
wobec ich wspólnej parady
gdy defilował przez miasto
sojusz bestialstwa i zdrady…
A potrwał ledwie dwa lata
ich traktat o „wiecznej przyjaźni…”
Sybirem pieczętowany,
krwią naszą, miejscami kaźni…
Ledwie odeszli Sowieci,
Niemcy wrócili znów…
A z nimi śmierć i groza,
na którą brakło słów…
Dziadku…
Dziś Polska cała
stroi się świątecznie.
Mówiłeś:
„Złe… czy dobre…
Nie będzie trwało wiecznie….
Gdy będzie źle,
czekaj wytrwale,
aż przyjdą czasy łaskawsze…
Gdy będzie dobrze,
pamiętaj:
nic nie jest dane na zawsze…”.
Niech przypomina o tym
kolor biały i czerwony
gdy płynie ulicą
jak rzeka,
zdobi
okna i balkony…