Jerozolima.
Wąskie
uliczki starego miasta…
Tutaj – jak nigdzie indziej
tradycja z wiarą się zrasta…
Główna brama wejściowa.
To gwarna Brama Jafska
A za nią tajemnicza,
cicha Dzielnica Ormiańska.
Z daleka słychać tylko
jakieś głosy dziecięce
Młody człowiek prowadzi
dwóch maluchów za ręce.
Jeden z nich najwyraźniej
wyrywa się do biegania.
Tata coś mu tłumaczy,
albo czegoś zabrania…
Trzpiot nie słucha. Odbiega,
Dokazuje i skacze.
Nagle…zahaczył o kamień,
Już wniebogłosy płacze…
I z rozbitym kolanem
z powrotem do ojca gna…
Spłakany… umorusany…
Wołając:
„ABBÀ! ABBÀ!”
Skruszony, przez łzy spogląda
niepewny… co tata powie.
A ojciec chłopca przytula
i gładzi ręką po głowie.
Widząc to,
ten grzeczniejszy
odwraca się w drugą stronę.
Obraża się i stroi
miny naburmuszone…
Tata z uśmiechem wyjmuje
dwa cukierki z kieszeni…
Skończyły się łzy i dąsy
Już chłopcy zadowoleni!
Taką pokazał mi Pan Bóg
przypowieść…
W życiu codziennym:
o synu marnotrawnym
i Ojcu miłosiernym…
Wszystkim Ojcom – z najlepszymi życzeniami w dniu ich święta!