Krząta się pewna pani
Szalenie zajęta
I uwija się w kuchni.
Przecież idą święta!

Domowników strofuje,
Pogania i krzyczy.
Wtem… sąsiad przyszedł,
mówi, że na pomoc liczy.

„Umie Pan liczyć?”
„Owszem…”
„I właśnie dlatego
najlepiej niech pan liczy
na siebie samego”.

Przy pierniczkach świątecznych
zabrakło jej cukru.
Niewiele.
Może pół szklanki.
Do zrobienia lukru.

Sklepy pozamykane…
Myśli: Trudna rada.
Chociaż się nie lubimy
Pójdę do sąsiada.

I poszła.
„Czy Pan może cukru mi pożyczyć?”
Sąsiad na to z przekąsem:
„Umie Pani liczyć?”


Nie może Pan pożyczyć
„Chociaż pół szklaneczki?
Słodziutka! Z jakiej racji?
Za plotki i sprzeczki?”

Jak widzę
niepotrzebnie przyszłam…

„Ależ skąd!
Mogę Pani Sąsiadce
pożyczyć

Wesołych Świąt!”