Rygorystyczne zasady
dziś już każdy zna:
liczbę miejsc w autobusie
dzielimy na dwa:
Jeśli jest miejsc pięćdziesiąt,
mamy przepisy nowe,
i teraz kierowca zabierze
pasażerów połowę.

Jednak w kościele tylko
pięć osób zostaje,
chociaż jest znacznie większy
niż cztery podwójne tramwaje.
Poza tym kościół jest bardzo
wysokim pomieszczeniem,
i z dziesięć takich tramwajów
zmieści się pod sklepieniem…

W tramwaju
trzydzieści pięć
w kościele tylko pięć osób…

Czym to można wyjaśnić?
Musi być jakiś sposób…

Dlaczego tak się dzieje?
Z czego to wynika?
Jaką odpowiedź podsuwa
i rozum
i logika?

Gdzie właściwie ten wirus
najchętniej się gnieździ?

Najwyraźniej niechętnie
tramwajami jeździ.

I chyba jednocześnie
jest niezwykle pobożny,
skoro człowiek w kościele

musi być
aż tak

ostrożny…

 

Zakaz gromadzenia się na Mszy św. więcej niż 5 osób jest po prostu nieroztropny.  Uderza nie tylko w naszą tradycję, ale także w naszą odporność w tych najtrudniejszych czasach…