Kiedyś nam powiedziano,
„Źle robią inne kraje.
Nie trzeba nosić maseczek
bo to nic nie daje”.
A po paru tygodniach
(Kto to dziś pamięta?)
Stwierdzono, że facjata
ma być zasłonięta.
Nieważne czym!
Byleby
twarz była zakryta:
Maseczką, chustą, szalem,
przyłbicą…
…i kwita.
Toteż przez całą zimę
dokładnie
przykładnie
Każdy lico zakrywał,
i kładł co popadnie.
Wiosną usłyszeliśmy
taki oto głos:
„Idziemy w stronę profesjonalizacji
osłon na usta i nos”.
Wnet poszły w kąt:
przyłbica
i szalik
i chusta:
Mamy wyłącznie maseczką
nosy zasłaniać
i usta.
Jeśli ktoś na absurdy
wciąż zębami zgrzyta…
O sens, prawdę, logikę…
lepiej niech nie pyta.
Kłócimy się między sobą,
jesteśmy podzieleni…
Tymczasem:
„To zbyteczne
na otwartej przestrzeni!”.
Bez przerwy jakieś zmiany…
wszędzie co innego…
Niektórzy dociekają
po co i dlaczego.
Pytają:
Czemu służą zalecenia sprzeczne?
Po co maseczki na dworze
jak są nieskuteczne?
Skoro w istotę sprawy
chcą koniecznie wnikać: