Za oknami dzień,
w morzu chmury cień,
piach jak edredon.

Czort jedyny wie,
co rzuciło mnie
w ten armagedon.

W samochodzie szum,
widzę Kiepskich tłum,
ja – nieszczęśliwa…

Wieje, pada deszcz
aż mnie trzęsie dreszcz
i zimno bywa…

Wciąż muzyka gra,
piją dziś do dna
jacyś faceci…

Łatwo stwierdzić że
opędzają się
od żon i dzieci…

Do smażonych ryb
dużo soli syp,
bo nie są świeże…

Muszę wszystko znieść
Przecież trzeba jeść
Tu jest Wybrzeże…

Dla sympatycznej pani znad morza Bałtyckiego
od sympatycznego pana Ferdka  Kiepskiego:
„pucio-pucio”!

Urlop mi się marzy,
gdzieś na dzikiej plaży,
w promieniach słonecznych

opalamy się.
Wszyscy Państwo Kiepscy

właśnie się zjechali
to nie moja wina,

że jest mi tu źle…

Nie dziw że ona,  zawiedziona
Przecież zawsze królowała na salonach,
a każdego roku właśnie o tej porze
przyjeżdżała gdzieś nad jakieś lepsze morze
Plażowiczów rozmarzony wzrok
śledził wciąż jej każdy gest i krok…

 

Za oknami dzień,
w morzu chmury cień,
ryba się smaży…

Czort jedyny wie,
po co tutaj tkwię
na kiepskiej plaży…

Czyjś brzuchaty mąż
piwo pije wciąż
i znieść nie mogę…

To przeszkadza mi
a szczególnie gdy
chcę ćwiczyć jogę…

Dla sympatycznej pani znad morza Bałtyckiego
od sympatycznego pana, gastronomicznie ciężarnego:
„pucio-pucio”!

Co to się działo, co się działo!
Internetu pół ze śmiechu się skręcało
Kto nad morzem teraz jest na pewno powie…
jak odludzia szukać we Władysławowie
Bo tak może się wydarzyć gdy,
takie głupstwo palnie ktoś a my:

Jesteśmy na plaży
a słoneczko praży
z nadętych pyszałków
natrząsamy się.

Dla sympatycznej pani znad morza Bałtyckiego
od Półpanka, niewątpliwie, rozpukniętego
„pucio-pucio”!

 

młynarska

 

 

Półpanek:

półpanek

„O Krasnoludkach i Sierotce Marysi”.