Jak wiemy,
postęp ludzkości
szybciej rozwijać się mógł
od kiedy rzemieślnik z Moguncji,
Gutenberg
wynalazł druk.
I aż do naszych czasów
dość często się zdarza,
że postęp
być może z rozpędu
puka do drukarza.
Tym bardziej, że naukowcy
i nowoczesne badania,
wskazują jak bardzo się liczy
zjawisko „wdrukowania”,
co sprawia, że młode gąski
gonią całą gromadką
Za wszystkim, co się rusza,
jak za panią matką.

Jest tylko jeden warunek
nie do pominięcia,
żeby wdrukować,
trzeba
zacząć od pisklęcia,
żeby w gąski pozmieniać
niesfornych gęgaczy.

Że nie chcą?
Nic nie szkodzi.
Sprzeciw nic nie znaczy!

Wprawdzie drukarz odmówił….
Lecz to nic nie zmienia.
Że niby wolność słowa?
Że wolność sumienia?
Że idei postępu
drukarz nie podziela?
Zaraz go za ciemnotę
potępi Bruksela.

Drobną niedogodnością
postęp się nie zraża,
i już sąd niezawisły
ukarał drukarza…

Dlaczego taki wyrok?
Po to, byśmy mogli
nauczyć się natychmiast
podstaw etologii.

Tak oto nieuchronnie,
z dnia na dzień
pomału,
opowieść postępowa
zmierza do morału:

Za Gutenberga
był drukarz
postępu nośnikiem.
A dzisiaj?
Z postępem przegrał.

…bo nie był kornikiem.

 

 

Konrad Lorenz, twórca dzisiejszej etologii, nauki o zachowaniu zwierząt, zajmował się między innymi zjawiskiem tzw. „imprintingu” czyli „wdrukowania”.

Jest to zjawisko związane z uczeniem się.

Wobec tego patrzcie uważnie – i uczcie się! Ssaki z gatunku homo sapiens!

(A może już się powinno używać formy  „niehetero sapiens”).

Jeszcze słów parę o sprawie drukarza

…i o tym, jak Gutenberg zmienił Europę